Tatsuki szła wąskimi uliczkami Karakury, zmierzając do swojego domu. Mimo towarzyszącego jej od kilku godzin zmęczenia, poruszała się z niezwykłą lekkością, uskrzydlona udaną wizytą sprzed kilku minut u swojej najlepszej przyjaciółki, Orihime. Jak na złość, gdy tylko wyszła z jej domu, nad Karakurą pojawiły się czarne chmury, zwiastujące deszcz i burzę; wystarczyło kilka chwil od momentu ich pojawienia się, żeby pogoda uległa znacznej zmianie; teraz padał intensywny deszcz, na niebie pojawiały się w dużej częstotliwości błyskawice, a po nich głośne grzmoty.
Zaczęła biec, trzymając plecak nad
głową, żeby mieć lepszą widoczność. Biegła tak przez dłuższą
chwilę, gdy wychyliwszy się zza rogu uliczki, ujrzała w oddali
ledwo idącą i opierającą się o pobliskie ściany budynków
postać. Nieznajoma osoba chwiejnym krokiem podążała w kierunku
Tatsuki, zaś ona sama widząc to wszystko, zwolniła.
Gdy podeszła bliżej i ujrzała dotąd
kryjącą się za mrokiem twarz nieznajomego (bo przypuszczała, że
był to mężczyzna), znieruchomiała; przerażonym wzrokiem
spoglądała na rannego mężczyznę, wciąż nie dowierzając temu
wszystkiemu, co widziały jej oczy. Poszkodowanym okazał się być
sam Ichigo, bliski jej przyjaciel, którego znała od wielu, wielu
lat. Wyglądał na wyczerpanego, ledwo utrzymującego przytomność,
z jego czoła strumykiem spływała ciemnoczerwona krew, zaś jego
kimono Shinigami było w wielu miejscach pocięte.
- T-Tatsuki… - wyszeptał,
wyciągnąwszy w jej kierunku dłoń – pomóż mi… dojść… do
Orihime… inaczej…
Upadł.
Jego ciało zsunęło się gwałtownie
po ścianie i upadło w kałuży wody, która po chwili przybrała
kolor jego krwi. Tatsuki, widząc jego upadek, szybko się ocknęła
i podbiegła do leżącego na ziemi chłopaka; ten był nieprzytomny,
jego płuca ciężko unosiły się w górę, by po chwili upaść w dół.
Potrząsała nim przez dłuższą
chwilę i powtarzała w kółko jego imię, krzycząc mu je do ucha,
mając jednocześnie nadzieję, że jej desperackie próby sprawią,
iż odzyska przytomność. Po chwili dostrzegła otwartą ranę
znajdującą się na jego klatce piersiowej, z której obficie
płynęła krew - na sam jej widok Arisawa wzdrygnęła się.
Spoglądając to na przebiegającą
przez cały tors ranę, to na blednącą twarz piwnookiego,
przypomniała sobie wypowiedziane przez niego słowa jeszcze przed
upadkiem.
Nie czekając długo, chwyciła go pod
pachy i zaczęła z nim iść w stronę mieszkania Inoue. Kurosaki
wciąż był nieprzytomny, jego opadnięta głowa ciążyła na lewym
ramieniu dziewczyny, która po kilku krokach zaczęła odczuwać
coraz większe znużenie.
- Trzymaj się, Ichigo. – powiedziała
twardym głosem, ciężko dysząc – Już niedaleko. Wytrzymaj
jeszcze.
I rzeczywiście miała rację; od
miejsca, gdzie mieszka rudowłosa, dzieliło ich z paręnaście
kroków – celny rzut kamieniem, mogłoby się wydawać.
Kiedy byli już pod domem Orihime, ta
nieoczekiwanie wybiegła im na powitanie; wyglądała równie
niepokojąco co Ichigo, tyle że ona od ponad tygodnia zmagała się
z poważnym zapaleniem płuc.
- Kurosaki-kun! – krzyknęła,
zobaczywszy w ciężkim stanie przyjaciela.
Orihime uleczyła będącego na skraju
śmierci Ichigo, używając Soten Kisshun. Następnie poprosiła
stojącą obok i przyglądającą się temu wszystkiemu Tatsuki, żeby
pomogła jej wnieść go do domu.
Gdy Kurosaki leżał nieprzytomny na
łóżku Orihime, dziewczyny w tym czasie prowadziły konwersację w
pokoju obok: rozmawiały głównie o tym całym zajściu, stanie
Ichigo i o tym, co zrobią dalej. Obie niemal w tym samym momencie
doszły do wniosku, że trzeba jak najszybciej powiadomić ojca
Ichigo, Isshina - tak też zresztą zrobiły. Inoue poprzez rozmowę
telefoniczną uzgodniła z Isshinem, że Ichigo zostanie u niej na
tę jedną noc, a gdy przyjdzie ranek, ojciec przyjdzie po syna i
zabierze go do domu. Gdy słońce leniwie budziło się ze snu,
otulając swoim ciepłem i blaskiem całą Karakurę, Isshin
przyszedł po Ichigo z Uraharą, przywitali się z dziewczynami, po
czym zabrali nadal nieprzytomnego chłopaka ze sobą.
Niecałą godzinę później Arisawa
wyszła z domu Inoue i udała się do szkoły, gdzie czekał ją
kolejny męczący dzień.
Nazajutrz, gdy stan Ichigo polepszył
się, Tatsuki przyszła wczesnym wieczorem do jego domu, mając
zamiar go odwiedzić i zobaczyć, jak się czuje.
W drzwiach granatowowłosą przywitały
siostry Ichigo oraz sam Isshin, który ze swoimi córkami wybierał
się do kina.
-Tatsuki-san! - krzyknął
entuzjastycznie na jej widok najstarszy członek rodziny Kurosakich –
Miło cię widzieć w naszych skromnych progach!
Dziewczyna ukłoniła się nisko, po czym wspomniała o celu swojej wizyty. Isshin, jak to zwykle bywało, zagadał Arisawę przez dobre dwie minuty, przesadnie chwaląc jej wygląd i dziękując za troskę nad jego synem. Oczywiście, trwałoby to dłużej, gdyby nie Karin i Yuzu, które wręcz w pewnym momencie wypchnęły ojca z domu.
Dziewczyna ukłoniła się nisko, po czym wspomniała o celu swojej wizyty. Isshin, jak to zwykle bywało, zagadał Arisawę przez dobre dwie minuty, przesadnie chwaląc jej wygląd i dziękując za troskę nad jego synem. Oczywiście, trwałoby to dłużej, gdyby nie Karin i Yuzu, które wręcz w pewnym momencie wypchnęły ojca z domu.
Tatsuki zdjęła sportowe buty i
założyła leżące obok japonki, przeznaczone dla gości płci
pięknej, czyściutkie i pasujące akurat do jej stóp. Weszła po
schodach na piętro, gdzie znajdował się pokój Ichigo. Zanim
weszła do jego sypialni, poprawiła bluzkę i fryzurę.
Nagle drzwi znajdujące się na wprost
niej otwarły się, a z nich wyłonił się Kurosaki, który
najprawdopodobniej usłyszawszy jej rozmowę z Isshinem, postanowił
wstać z łóżka i przywitać się z nią.
- O, Tatsuki-san – zdziwił się –
Dobrze cię widzieć. Co ty tutaj robisz?
- Jeszcze pytasz?! - oburzyła się.
- To oczywiste, że przyszłam cię odwiedzić, imbecylu!
Po krótkiej wymianie przyjacielskich
słów, weszli do sypialni. Ichigo spytał Arisawę czy ma ochotę na
świeże bułeczki z nadzieniem truskawkowym i gorącą czekoladę, a
gdy ta odpowiedziała, że z przyjemnością, udał się w stronę
kuchni, zostawiając dziewczynę samą. Z racji tego, że nie miała
nic do roboty w pokoju piwnookiego, usiadła na łóżku i czekała.
Chłopak w mgnieniu oka uporał się z
przygotowaniem przekąski, bo już dwie minuty później wszedł do
pokoju z szerokim uśmiechem na twarzy i z tacą w ręku, na której
znajdowały się dwa kubki gorącej czekolady i osiem świeżutkich i
ciepłych bułeczek. Przyłączył się do siedzącej dziewczyny i po
chwili oboje delektowali się już pysznymi bułkami, popijając od
czasu do czasu rzecz jasna gorącą czekoladę.
- Jak się czujesz? Wszystko wraca
do normy? - zapytała, biorąc łyk smacznego niczym nektar bogów
napoju, wlanego w żółty kubek, z wielobarwnym motylkiem
umieszczonym obok uchwytu.
- Jak widzisz, wszystko jest już w
porządku. Czuję się jak nowo narodzony. - odpowiedział z lekkim
uśmiechem na twarzy, spoglądając w jej oczy.
Zamyślił się, spojrzał pustym
wzrokiem w okno, po czym dodał:
- W sumie... Musiałem być w
fatalnym stanie, skoro przespałem całą noc u Inoue, a potem
jeszcze kilka godzin w domu.
- No cóż... Dobrze to ty nie
wyglądałeś, ale najważniejsze, że wszystko jest już w
porządku.
Nastąpiła cisza, podczas której
obydwoje zdążyli skonsumować posiłek. Za oknem robiło się coraz
ciemniej, ale mimo to przez myśl czarnookiej nie przeszło, aby
opuścić w tym momencie dom Kurosakich. W towarzystwie Ichigo czuła
się jak ryba w wodzie, darzyła go wielkim szacunkiem i zaufaniem.
Podobnie było w przypadku „Truskawy”, który przywiązał się
do niej niezwykle silnie, można nawet z czystym sumieniem rzec, że
wiele razy myślał o niej jak o siostrze.
Minęły kolejne minuty; kubki zostały
odstawione na biurko, zaś dwójka przyjaciół dyskutowała na
wszelakie tematy: wspomnieli kilka słów o pogodzie, szkole,
wydarzeniach, które miały i będą mieć miejsce w Karakurze w
najbliższym czasie, czy też o sporcie. Zbliżała się 22:00.
Tatsuki poczuła, że zaczyna mieć
silną potrzebę skorzystania z toalety, więc przeprosiła na moment
Ichigo i dotknęła prawą stopą podłogi, chcąc udać się do
łazienki. Niestety, przy wstawaniu źle postawiła stopę, przez co
wywróciła się na podłogę. Upadkowi towarzyszył delikatny zgrzyt
kości. Chwilę później odczuła ogromny ból przeszywający jej
prawą stopę. Kurosaki, zaskoczony upadkiem Tatsuki, wstał i
podszedł do niej; zapytał, czy ją coś boli i próbował pomóc
jej wstać, lecz dziewczyna narzekała na dający się we znaki ból,
więc postanowił wziąć ją na ręce i położyć na łóżku. Gdy
była już na jego rękach, nieoczekiwanie ich spojrzenia splątały
się ze sobą; ich usta mimowolnie podążały ku sobie, aż w końcu
się połączyły. Oczy obojga były zamknięte, języki doskonale ze
sobą współgrały. Ich pierwszy pocałunek nie trwał długo,
ponieważ po kilku sekundach Ichigo zrezygnował, odwróciwszy twarz
w bok.
- Przepraszam. Nie powinienem tego
robić. - mówiąc to, delikatnie kładł granatowowłosą na łóżko.
Ona to przemilczała; wciąż była w
szoku. Pragnąc zapomnieć o tym całym zdarzeniu sprzed chwili,
uklęknął i zaczął masować miejsce źródła chwilowego bólu.
...................................................................................................................................................................
Ichigo, masując
prawą stopę Tatsuki i jednocześnie przyglądając się jej, wciąż
myślał o tej całej sytuacji z pocałunkiem. Z jednej strony czuł
się strasznie głupio, że w ogóle do tego doszło, z drugiej –
odnosił dziwne wrażenie, że to go w pewnym stopniu uszczęśliwiło.
Mimo że traktował
ją jak własną siostrę, ona od zawsze mu się podobała, jeszcze w
czasach, kiedy oboje byli młodsi, czuł do niej wyjątkowe uczucie
nazywane powszechnie miłością, które przerodziło się w silną
więź przyjacielską. Z nią wyglądało to podobnie, lecz ona w
przeciwieństwie do Kurosakiego, zawsze miała specyficzne
nastawienie do miłości i związków z niej powstałych, dlatego też
jeszcze nigdy nie miała chłopaka.
- Ohh, jak
cudownie... - wymruczała pod nosem, po czym dodała głośniej –
Nigdy bym nie przypuszczała, że potrafisz robić tak świetny
masaż, Ichigo!
Tatsuki siedziała
wygodnie na łóżku, oparta o ścianę, z przymrużonymi oczyma,
zachwycona i rozpalona delikatnością i nieziemską techniką
masażu. Stopy miała jak z bajki - gładziutkie, pachnące i
czyściutkie jak pupcia niemowlaka, a samo dotknięcie ich pobudzało w nim
podniecenie.
- Lepiej już?
- zapytał, spoglądając na jej twarz.
Ta nie
odpowiedziała, jedynie kiwnęła głową, na co Ichigo lekko się
uśmiechnął i kontynuował wiadomą czynność. Chwilę później
poczuł jak coś delikatnie przemieszcza się po jego prawym
policzku, odruchowo spojrzał w bok i to, co zobaczył, sprawiło, że
na moment zamarł ze zdziwienia. Była to lewa stopa granatowowłosej,
wędrująca teraz nieustannie po całej twarzy piwnookiego. Czuł się
niezręcznie, ale mimo to w żaden sposób nie protestował.
Czarnooka to zauważyła i postanowiła dolać jeszcze bardziej oliwy
do ognia; palcami swej stopy dotknęła warg chłopaka, co w
ostateczności poskutkowało, bo Ichigo po chwili mimowolnie je
rozszerzył, dając tym samym przejście do jamy ustnej. Gdy one
stopniowo znalazły się w jego ustach, zaczął je lizać i ssać.
Tatsuki drugą stopę położyła na kroczu Ichigo i zaczęła po nim
szurać. Nie trzeba było długo czekać, by męskość rudowłosego
stwardniała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz