sobota, 2 listopada 2013

Bleach: Ze stopami jej do twarzy (niedokonczone) +18



Tatsuki szła wąskimi uliczkami Karakury, zmierzając do swojego domu. Mimo towarzyszącego jej od kilku godzin zmęczenia, poruszała się z niezwykłą lekkością, uskrzydlona udaną wizytą sprzed kilku minut u swojej najlepszej przyjaciółki, Orihime. Jak na złość, gdy tylko wyszła z jej domu, nad Karakurą pojawiły się czarne chmury, zwiastujące deszcz i burzę; wystarczyło kilka chwil od momentu ich pojawienia się, żeby pogoda uległa znacznej zmianie; teraz padał intensywny deszcz, na niebie pojawiały się w dużej częstotliwości błyskawice, a po nich głośne grzmoty.
Zaczęła biec, trzymając plecak nad głową, żeby mieć lepszą widoczność. Biegła tak przez dłuższą chwilę, gdy wychyliwszy się zza rogu uliczki, ujrzała w oddali ledwo idącą i opierającą się o pobliskie ściany budynków postać. Nieznajoma osoba chwiejnym krokiem podążała w kierunku Tatsuki, zaś ona sama widząc to wszystko, zwolniła.



Gdy podeszła bliżej i ujrzała dotąd kryjącą się za mrokiem twarz nieznajomego (bo przypuszczała, że był to mężczyzna), znieruchomiała; przerażonym wzrokiem spoglądała na rannego mężczyznę, wciąż nie dowierzając temu wszystkiemu, co widziały jej oczy. Poszkodowanym okazał się być sam Ichigo, bliski jej przyjaciel, którego znała od wielu, wielu lat. Wyglądał na wyczerpanego, ledwo utrzymującego przytomność, z jego czoła strumykiem spływała ciemnoczerwona krew, zaś jego kimono Shinigami było w wielu miejscach pocięte.
- T-Tatsuki… - wyszeptał, wyciągnąwszy w jej kierunku dłoń – pomóż mi… dojść… do Orihime… inaczej…
Upadł.
Jego ciało zsunęło się gwałtownie po ścianie i upadło w kałuży wody, która po chwili przybrała kolor jego krwi. Tatsuki, widząc jego upadek, szybko się ocknęła i podbiegła do leżącego na ziemi chłopaka; ten był nieprzytomny, jego płuca ciężko unosiły się w górę, by po chwili upaść w dół.
Potrząsała nim przez dłuższą chwilę i powtarzała w kółko jego imię, krzycząc mu je do ucha, mając jednocześnie nadzieję, że jej desperackie próby sprawią, iż odzyska przytomność. Po chwili dostrzegła otwartą ranę znajdującą się na jego klatce piersiowej, z której obficie płynęła krew - na sam jej widok Arisawa wzdrygnęła się.
Spoglądając to na przebiegającą przez cały tors ranę, to na blednącą twarz piwnookiego, przypomniała sobie wypowiedziane przez niego słowa jeszcze przed upadkiem.
Nie czekając długo, chwyciła go pod pachy i zaczęła z nim iść w stronę mieszkania Inoue. Kurosaki wciąż był nieprzytomny, jego opadnięta głowa ciążyła na lewym ramieniu dziewczyny, która po kilku krokach zaczęła odczuwać coraz większe znużenie.
- Trzymaj się, Ichigo. – powiedziała twardym głosem, ciężko dysząc – Już niedaleko. Wytrzymaj jeszcze.
I rzeczywiście miała rację; od miejsca, gdzie mieszka rudowłosa, dzieliło ich z paręnaście kroków – celny rzut kamieniem, mogłoby się wydawać.
Kiedy byli już pod domem Orihime, ta nieoczekiwanie wybiegła im na powitanie; wyglądała równie niepokojąco co Ichigo, tyle że ona od ponad tygodnia zmagała się z poważnym zapaleniem płuc.
- Kurosaki-kun! – krzyknęła, zobaczywszy w ciężkim stanie przyjaciela.
Orihime uleczyła będącego na skraju śmierci Ichigo, używając Soten Kisshun. Następnie poprosiła stojącą obok i przyglądającą się temu wszystkiemu Tatsuki, żeby pomogła jej wnieść go do domu.
Gdy Kurosaki leżał nieprzytomny na łóżku Orihime, dziewczyny w tym czasie prowadziły konwersację w pokoju obok: rozmawiały głównie o tym całym zajściu, stanie Ichigo i o tym, co zrobią dalej. Obie niemal w tym samym momencie doszły do wniosku, że trzeba jak najszybciej powiadomić ojca Ichigo, Isshina - tak też zresztą zrobiły. Inoue poprzez rozmowę telefoniczną uzgodniła z Isshinem, że Ichigo zostanie u niej na tę jedną noc, a gdy przyjdzie ranek, ojciec przyjdzie po syna i zabierze go do domu. Gdy słońce leniwie budziło się ze snu, otulając swoim ciepłem i blaskiem całą Karakurę, Isshin przyszedł po Ichigo z Uraharą, przywitali się z dziewczynami, po czym zabrali nadal nieprzytomnego chłopaka ze sobą.
Niecałą godzinę później Arisawa wyszła z domu Inoue i udała się do szkoły, gdzie czekał ją kolejny męczący dzień.
Nazajutrz, gdy stan Ichigo polepszył się, Tatsuki przyszła wczesnym wieczorem do jego domu, mając zamiar go odwiedzić i zobaczyć, jak się czuje.
W drzwiach granatowowłosą przywitały siostry Ichigo oraz sam Isshin, który ze swoimi córkami wybierał się do kina.
-Tatsuki-san! - krzyknął entuzjastycznie na jej widok najstarszy członek rodziny Kurosakich – Miło cię widzieć w naszych skromnych progach!
Dziewczyna ukłoniła się nisko, po czym wspomniała o celu swojej wizyty. Isshin, jak to zwykle bywało, zagadał Arisawę przez dobre dwie minuty, przesadnie chwaląc jej wygląd i dziękując za troskę nad jego synem. Oczywiście, trwałoby to dłużej, gdyby nie Karin i Yuzu, które wręcz w pewnym momencie wypchnęły ojca z domu.
Tatsuki zdjęła sportowe buty i założyła leżące obok japonki, przeznaczone dla gości płci pięknej, czyściutkie i pasujące akurat do jej stóp. Weszła po schodach na piętro, gdzie znajdował się pokój Ichigo. Zanim weszła do jego sypialni, poprawiła bluzkę i fryzurę.
Nagle drzwi znajdujące się na wprost niej otwarły się, a z nich wyłonił się Kurosaki, który najprawdopodobniej usłyszawszy jej rozmowę z Isshinem, postanowił wstać z łóżka i przywitać się z nią.
- O, Tatsuki-san – zdziwił się – Dobrze cię widzieć. Co ty tutaj robisz?
- Jeszcze pytasz?! - oburzyła się. - To oczywiste, że przyszłam cię odwiedzić, imbecylu!

Po krótkiej wymianie przyjacielskich słów, weszli do sypialni. Ichigo spytał Arisawę czy ma ochotę na świeże bułeczki z nadzieniem truskawkowym i gorącą czekoladę, a gdy ta odpowiedziała, że z przyjemnością, udał się w stronę kuchni, zostawiając dziewczynę samą. Z racji tego, że nie miała nic do roboty w pokoju piwnookiego, usiadła na łóżku i czekała.
Chłopak w mgnieniu oka uporał się z przygotowaniem przekąski, bo już dwie minuty później wszedł do pokoju z szerokim uśmiechem na twarzy i z tacą w ręku, na której znajdowały się dwa kubki gorącej czekolady i osiem świeżutkich i ciepłych bułeczek. Przyłączył się do siedzącej dziewczyny i po chwili oboje delektowali się już pysznymi bułkami, popijając od czasu do czasu rzecz jasna gorącą czekoladę.
- Jak się czujesz? Wszystko wraca do normy? - zapytała, biorąc łyk smacznego niczym nektar bogów napoju, wlanego w żółty kubek, z wielobarwnym motylkiem umieszczonym obok uchwytu.
- Jak widzisz, wszystko jest już w porządku. Czuję się jak nowo narodzony. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy, spoglądając w jej oczy.
Zamyślił się, spojrzał pustym wzrokiem w okno, po czym dodał:
- W sumie... Musiałem być w fatalnym stanie, skoro przespałem całą noc u Inoue, a potem jeszcze kilka godzin w domu.
- No cóż... Dobrze to ty nie wyglądałeś, ale najważniejsze, że wszystko jest już w porządku.
Nastąpiła cisza, podczas której obydwoje zdążyli skonsumować posiłek. Za oknem robiło się coraz ciemniej, ale mimo to przez myśl czarnookiej nie przeszło, aby opuścić w tym momencie dom Kurosakich. W towarzystwie Ichigo czuła się jak ryba w wodzie, darzyła go wielkim szacunkiem i zaufaniem. Podobnie było w przypadku „Truskawy”, który przywiązał się do niej niezwykle silnie, można nawet z czystym sumieniem rzec, że wiele razy myślał o niej jak o siostrze.
Minęły kolejne minuty; kubki zostały odstawione na biurko, zaś dwójka przyjaciół dyskutowała na wszelakie tematy: wspomnieli kilka słów o pogodzie, szkole, wydarzeniach, które miały i będą mieć miejsce w Karakurze w najbliższym czasie, czy też o sporcie. Zbliżała się 22:00.
Tatsuki poczuła, że zaczyna mieć silną potrzebę skorzystania z toalety, więc przeprosiła na moment Ichigo i dotknęła prawą stopą podłogi, chcąc udać się do łazienki. Niestety, przy wstawaniu źle postawiła stopę, przez co wywróciła się na podłogę. Upadkowi towarzyszył delikatny zgrzyt kości. Chwilę później odczuła ogromny ból przeszywający jej prawą stopę. Kurosaki, zaskoczony upadkiem Tatsuki, wstał i podszedł do niej; zapytał, czy ją coś boli i próbował pomóc jej wstać, lecz dziewczyna narzekała na dający się we znaki ból, więc postanowił wziąć ją na ręce i położyć na łóżku. Gdy była już na jego rękach, nieoczekiwanie ich spojrzenia splątały się ze sobą; ich usta mimowolnie podążały ku sobie, aż w końcu się połączyły. Oczy obojga były zamknięte, języki doskonale ze sobą współgrały. Ich pierwszy pocałunek nie trwał długo, ponieważ po kilku sekundach Ichigo zrezygnował, odwróciwszy twarz w bok.
- Przepraszam. Nie powinienem tego robić. - mówiąc to, delikatnie kładł granatowowłosą na łóżko.
Ona to przemilczała; wciąż była w szoku. Pragnąc zapomnieć o tym całym zdarzeniu sprzed chwili, uklęknął i zaczął masować miejsce źródła chwilowego bólu.

...................................................................................................................................................................

Ichigo, masując prawą stopę Tatsuki i jednocześnie przyglądając się jej, wciąż myślał o tej całej sytuacji z pocałunkiem. Z jednej strony czuł się strasznie głupio, że w ogóle do tego doszło, z drugiej – odnosił dziwne wrażenie, że to go w pewnym stopniu uszczęśliwiło.
Mimo że traktował ją jak własną siostrę, ona od zawsze mu się podobała, jeszcze w czasach, kiedy oboje byli młodsi, czuł do niej wyjątkowe uczucie nazywane powszechnie miłością, które przerodziło się w silną więź przyjacielską. Z nią wyglądało to podobnie, lecz ona w przeciwieństwie do Kurosakiego, zawsze miała specyficzne nastawienie do miłości i związków z niej powstałych, dlatego też jeszcze nigdy nie miała chłopaka.
- Ohh, jak cudownie... - wymruczała pod nosem, po czym dodała głośniej – Nigdy bym nie przypuszczała, że potrafisz robić tak świetny masaż, Ichigo!
Tatsuki siedziała wygodnie na łóżku, oparta o ścianę, z przymrużonymi oczyma, zachwycona i rozpalona delikatnością i nieziemską techniką masażu. Stopy miała jak z bajki - gładziutkie, pachnące i czyściutkie jak pupcia niemowlaka, a samo dotknięcie ich pobudzało w nim podniecenie.
- Lepiej już? - zapytał, spoglądając na jej twarz.

Ta nie odpowiedziała, jedynie kiwnęła głową, na co Ichigo lekko się uśmiechnął i kontynuował wiadomą czynność. Chwilę później poczuł jak coś delikatnie przemieszcza się po jego prawym policzku, odruchowo spojrzał w bok i to, co zobaczył, sprawiło, że na moment zamarł ze zdziwienia. Była to lewa stopa granatowowłosej, wędrująca teraz nieustannie po całej twarzy piwnookiego. Czuł się niezręcznie, ale mimo to w żaden sposób nie protestował. Czarnooka to zauważyła i postanowiła dolać jeszcze bardziej oliwy do ognia; palcami swej stopy dotknęła warg chłopaka, co w ostateczności poskutkowało, bo Ichigo po chwili mimowolnie je rozszerzył, dając tym samym przejście do jamy ustnej. Gdy one stopniowo znalazły się w jego ustach, zaczął je lizać i ssać. Tatsuki drugą stopę położyła na kroczu Ichigo i zaczęła po nim szurać. Nie trzeba było długo czekać, by męskość rudowłosego stwardniała.  


Powyższe opowiadanie jest niedokończone i porzucone, w najbliższej przyszłości nie mam zamiaru go dokończyć.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz