poniedziałek, 23 lutego 2015

Mirai Nikki





Dzisiaj na stół operacyjny weźmiemy Mirai Nikki, przedostaniemy się do kluczowych narządów tego tytułu i troszkę je przeanalizujemy.
W życiu widziałem mnóstwo dziwnych i odbiegających od norm anime, nie zliczyłbym ich na palcach jednej dłoni, ale Mirai Nikki jest najdziwniejsze ze wszystkich. Nie sugeruję tu, że nie ma bardziej popierdzielonych anime od tego, które dziś omawiam, nic z tych rzeczy – mam na myśli moje osobiste doznania po dwukrotnym obejrzeniu przygód ostro świrniętej różowłosej nastolatki.




Yukiteru jest aspołecznym nastolatkiem, chodzi do szkoły, bo musi, unika kontaktów z innymi ludźmi, spędza prawie całe dnie w swoim pokoju wraz z dwójką wymyślonych przyjaciół – bogiem czasu i przestrzeni zwanym Deus Ex Machina i Muru Muru, jego podwładną. Posiada on dość nietypowe hobby, obserwuje co dzieje się wokół niego i notuje większość wydarzeń w swoim telefonie komórkowym. Do tej pory Yuki wiódł spokojne życie, jednak – jak to bywa w tego typu produkcjach – w mgnieniu oka staje się ono piekłem, z którego wolałby tak szybko wyjść jak się dostał. Zostaje on wciągnięty w chorą grę na śmierć i życie. A jakby tego było mało, napastuje go niezwykle urocza dziewczyna, zakochana w nim po uszy, gotowa zrobić dla niego dosłownie wszystko.
Mirai Nikki przeznaczone jest dla starszych widzów, krew tryska tutaj na każdą stronę, poziom natężenia psychodeli wylewa się z ekranu monitora. Widząc niektóre sceny możemy poczuć lekki dreszczyk przeszywający nasze ciało, choć to wszystko nie jest takie straszne, na jakie wygląda.





Fabuła i postacie

Nie oczekiwałem zbyt wiele od Mirai Nikki, siadając po raz pierwszy do oglądania, ale muszę przyznać, że czasami to anime potrafi pozytywnie zaskoczyć. Myślałem, że jest to typowa napieprzanka i tyle, z dużą ilością krwi, odrąbanych kończyn i mało znaczącą historią. Ale, ku mojemu miłemu zaskoczeniu, dostałem solidną napieprzankę z ciekawą fabułą. Oczywiście, nie jest to nic na wagę oscara, jest wiele niespójności i niedociągnięć, mimo to przyjemnie się ogląda.
Podobnie jak fabuła, postacie również są mocną stroną tego tytułu. Osobowości znajdziemy wiele: począwszy od nieudacznika, jakim jest główny bohater, poprzez świrniętą Yuno, a na zabawnej i rezolutnej Minene skończywszy. Niekiedy zdarzy się, że na plan wskoczą równie interesujące osóbki poboczne, jak na przykład Akise Uru czy Nishijima.

Podsumowując

Jak już wspomniałem na wstępie, mam specyficzne nastawienie do Mirai Nikki. Fabuła, postacie, świat wykreowany wzbudził we mnie pozytywne odczucia, kreska prezentuje się całkiem dobrze, animacja stoi na średnim poziomie. Nawet po dwukrotnym obejrzeniu czuję ogromny niedosyt, który nie wynika z tego, że to już koniec i prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie drugi sezon, lecz z tego, że twórcy zmarnowali spory potencjał swojego dobrze zapowiadającego się dziecka - a szkoda.



Plusy:
             -ciekawa i zaskakująca fabuła
      -intensywność psychodeli
- kreska
- muzyka, openingi
 - postać Yuno i Minene

Minusy:
 - animacja, ale czasami
 - irytujący główny bohater, Yuki
- zmarnowany potencjał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz