
W życiu widziałem mnóstwo dziwnych i
odbiegających od norm anime, nie zliczyłbym ich na palcach jednej
dłoni, ale Mirai Nikki jest najdziwniejsze ze wszystkich. Nie
sugeruję tu, że nie ma bardziej popierdzielonych anime od tego,
które dziś omawiam, nic z tych rzeczy – mam na myśli moje
osobiste doznania po dwukrotnym obejrzeniu przygód ostro świrniętej
różowłosej nastolatki.
Yukiteru jest aspołecznym
nastolatkiem, chodzi do szkoły, bo musi, unika kontaktów z innymi
ludźmi, spędza prawie całe dnie w swoim pokoju wraz z dwójką
wymyślonych przyjaciół – bogiem czasu i przestrzeni zwanym Deus
Ex Machina i Muru Muru, jego podwładną. Posiada on dość nietypowe
hobby, obserwuje co dzieje się wokół niego i notuje większość
wydarzeń w swoim telefonie komórkowym. Do tej pory Yuki wiódł
spokojne życie, jednak – jak to bywa w tego typu produkcjach – w
mgnieniu oka staje się ono piekłem, z którego wolałby tak szybko
wyjść jak się dostał. Zostaje on wciągnięty w chorą grę na
śmierć i życie. A jakby tego było mało, napastuje go niezwykle
urocza dziewczyna, zakochana w nim po uszy, gotowa zrobić dla niego
dosłownie wszystko.
Mirai Nikki przeznaczone jest dla
starszych widzów, krew tryska tutaj na każdą stronę, poziom
natężenia psychodeli wylewa się z ekranu monitora. Widząc
niektóre sceny możemy poczuć lekki dreszczyk przeszywający nasze
ciało, choć to wszystko nie jest takie straszne, na jakie wygląda.
Fabuła i postacie
Nie oczekiwałem zbyt wiele
od Mirai Nikki, siadając po raz pierwszy do oglądania, ale muszę
przyznać, że czasami to anime potrafi pozytywnie zaskoczyć.
Myślałem, że jest to typowa napieprzanka i tyle, z dużą ilością
krwi, odrąbanych kończyn i mało znaczącą historią. Ale, ku
mojemu miłemu zaskoczeniu, dostałem solidną napieprzankę z
ciekawą fabułą. Oczywiście, nie jest to nic na wagę oscara, jest
wiele niespójności i niedociągnięć, mimo to przyjemnie się
ogląda.
Podobnie jak fabuła,
postacie również są mocną stroną tego tytułu. Osobowości
znajdziemy wiele: począwszy od nieudacznika, jakim jest główny
bohater, poprzez świrniętą Yuno, a na zabawnej i rezolutnej Minene skończywszy. Niekiedy zdarzy się, że na plan wskoczą równie
interesujące osóbki poboczne, jak na przykład Akise Uru czy
Nishijima.
Podsumowując
Jak już wspomniałem na
wstępie, mam specyficzne nastawienie do Mirai Nikki. Fabuła,
postacie, świat wykreowany wzbudził we mnie pozytywne odczucia,
kreska prezentuje się całkiem dobrze, animacja stoi na średnim
poziomie. Nawet po dwukrotnym obejrzeniu czuję ogromny niedosyt,
który nie wynika z tego, że to już koniec i prawdopodobnie nigdy
nie wyjdzie drugi sezon, lecz z tego, że twórcy zmarnowali spory potencjał swojego dobrze zapowiadającego się dziecka - a szkoda.
Plusy:
-ciekawa i zaskakująca
fabuła
-intensywność
psychodeli
- kreska
- muzyka, openingi
- postać Yuno i Minene
Minusy:
- animacja, ale czasami
- irytujący główny
bohater, Yuki
- zmarnowany potencjał
- zmarnowany potencjał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz